JA NIE ŻEBRZĘ

Cześć!

Dzisiaj chciałbym przedstawić Ci kolejny aspekt mojego życia, który czasami wprowadza mnie w zły nastrój, czasami smuci, a czasami wręcz niesamowicie wkur**a.

Lecz na wstępie małe wprowadzenie. Otóż najsprawniej działa u mnie aparat mowy:) i prawy nadgarstek, reszta jest/bywa do kitu.

Pomimo wspomnianych trudności staram się być w miarę możliwości aktywny, chociaż wspinaczkę górską na tę chwilę odpuszczam 🙂 Jednak kto wie, może kiedyś strzeli mi do głowy pomysł i zorganizuję sobie wniesienie na szczyt 🙂 ALE. Wracając na ziemię i do mojej aktywności. Czasami wybiorę się gdzieś dalej, a czasami po prostu eksploruję miasto, zawsze gdzieś jest coś ciekawego. I tak jak pisałem wcześniej, we wpisie MIŁOŚĆ DO OCHRONIARZA, potrzebuję pomocy w podstawowych czynnościach, jedną z nich jest picie. I tutaj na chwilę się zatrzymajmy.

Staram się zawsze minimalizować szok osoby, którą proszę o pomoc w zgaszeniu pragnienia. Wygląda to tak. Pędzę do kiosku np. po Redbulla (chyba powinni mi zapłacić za ten wpis:)), słomki dla ułatwienia przeważnie mam w plecaku albo kupuję w kiosku. Cała “trudność” polega na tym aby otworzyć napój, włożyć do niego słomkę i przytrzymać na wysokości ust (cholera, wyszła mi instrukcja obsługi, przyda się gdy mnie kiedyś spotkacie:)). Zatem wielkiej filozofii w tym nie ma, nie zdarzyło mi się jeszcze by ktoś sobie z tym nie poradził. Zawsze jest “wilk syty i owca cała”, tzn. ja nie umieram z pragnienia, a mój „pomocnik” ma poczucie, że zrobił coś dobrego dla ludzkości. Przynajmniej taka jest moja definicja tej sytuacji i niech mnie nikt nie chce uświadomić, że jest inaczej 🙂

Jest tylko jedno małe „ale” (odsetek “ale” jest znikomy, jednak istnieje). I wiecie jak to jest, pamięta się przede wszystkim to co złe, czasem i ja tak mam, w końcu jestem człowiekiem, chociaż zdania co do tego są podzielone, w końcu jestem pół człowiek pół maszyna 😀 OK, kończę już z tym sarkazmem, przynajmniej w tym wpisie 🙂 Wracając do tego irytującego odsetka albo jeszcze zanim. Podaję rysopis osobnika jakiego szukam w tłumie do pomocy: zadbany, czysty, z wyglądu kulturalny i wykształcony 🙂 – to wbrew pozorom dość ważne, bo dzięki temu cała akcja powinna przebiec sprawnie. No właśnie, „powinna”.

Wyobraź sobie tę sytuację. Mam tego Red… energetyka 🙂 na kolanach słomkę, na twarzy uśmiech, w sercu nadzieję, że zaraz zgaszę pragnienie. Podjeżdżam do potencjalnego “pomocnika”, otwieram usta z błyskiem w oku mówiąc “przepraszam”, nabieram oddech, a on kuźwa gasi mnie jak peta mówiąc “nie mam pieniędzy” i… odchodzi.

Widziałeś/aś zbitego szczeniaka? Albo kota ze Shreka? Tak, chodzi o te duże, szkliste oczy. Tak właśnie wtedy wyglądam.

dog-589002_1920

Więc proszę Cię, pozbądź się stereotypów, nie oceniaj. Osoba z niepełnosprawnością nie równa się żebrak. Wiem, że faktycznie niepełnosprawni kojarzą się w Polsce z posępną miną, z brakiem pieniędzy na wszystko, i pewno w dużej mierze tak to jest, ale nie osądzajmy. Dajmy sobie szansę usłyszeć co ktoś ma nam do powiedzenia.

Aby nie zostawić Cię bezradnego, na koniec dam Ci radę. Jeśli jednak dasz szansę wypowiedzieć drugie zdanie po “przepraszam” i wtedy padną słowa typu “szefuniu, 20 groszy na bułkę”, to wtedy, czy to będzie ktoś na wózku, czy o kulach, ślepy czy zdrowy, to wyślij go do MOPS-u, GOPS-u, odpowiedniej fundacji, byleby nie zaczepiał ludzi na ulicy. Bo jeżeli ktoś będzie chciał dać darowiznę to da, a przynajmniej taka osoba nie będzie zrażała do pomocy ludzi o dobrym sercu, a ona nie polega tylko na dawaniu pieniędzy.

Bądź dobrym, uczynnym człowiekiem, jeżeli możesz to “dawaj wędkę a nie rybę”. Ryba psuje ludzi, rozleniwia. Nie oceniajmy. Wiem, że jest to trudne, ale mimo wszystko warto się starać. 

Do przeczytania wkrótce 🙂

Ps.  Gdyby księżniczki z bajek nie wyzbyły się stereotypów, to nigdy nie poznałyby swego księcia 🙂