Często zdarza mi się nie tylko spotykać, ale i słuchać o nadopiekuńczych rodzicach. Dotyczy to najczęściej tzw. mamć, które najlepiej wiedzą co ich sprawne jak i niepełnosprawne dziecko potrzebuje. I mają oczywiście sporo racji, jednak dość często zapominają, że przychodzi taki moment, gdzie ich troska dziecku nie tylko już nie wystarcza, ale zaczyna przeszkadzać, a wręcz szkodzić.
Pominę dzieci sprawne, które dość szybko odcinają przysłowiową pępowinę, skupię się na dzieciach i dorosłych osobach z niepełnosprawnością (którą, dla przypomnienia, sam jestem). Bardzo często miałem z nimi do czynienia na różnych obozach dla niepełnosprawnych, na które ja na szczęście jeździłem sam, chcąc być jak najbardziej samodzielnym.
Z czym dokładnie miałem do czynienia? A no z nieszczęśliwymi rówieśnikami, którzy na taki obóz przyjeżdżali właśnie z mamciami. Boże, ile Ci ludzie nacierpieli się emocjonalnie. Do tej pory serdecznie im tego współczuję.
Ty sam byłeś/aś na pewno na jakimś obozie czy wycieczce (niekoniecznie dla niepełnosprawnych ;)), wiesz jakie rzeczy się dzieją, mówię o tych pozytywnych. Niespanie do rana, ogniska, nowe znajomości, zauroczenia wakacyjne itd. Niestety jadąc z mamcią takie rzeczy Ci się nie przytrafią, no bo jak to? Przecież mama wie lepiej, że musisz się wyspać, że się przeziębisz, że się zakochasz i będziesz potem cierpieć… Mama to wszystko wie i nie pozwoli Ci na to.
Niestety odnoszę wrażenie, że matki osób z niepełnosprawnościami żyją w przekonaniu, że jak one nie będą się troszczyć o swoje pociechy, to już nikt inny na świecie tego nie zrobi, nie będzie chciał, a co gorsza potrafił. Oczywiście, że nie, jeżeli się mu na to nie pozwoli!
Troska, o której piszę urasta do olbrzymiej rangi. Mamcie rozkładają tak duży parasol ochronny, iż po jakimś czasie wydaje się, że tworzą razem z dzieckiem jakby wspólny organizm. Mimo iż dziecko jest tylko nie w pełni sprawne ruchowo, troskliwa mamcia podejmuje za nie decyzje w praktycznie każdej sferze życia. Jak się ma ubierać by się mamci podobało, co i ile jeść by się mamci podobało, kłaść się równo z kurami by się mamci podobało, mamcia wybiera znajomych, mamcia jest zawsze na straży! I tak to wszystko się rozwija, że potem osoba dorosła z niepełnosprawnością ruchową, wydaje się być dodatkowo upośledzona umysłowo ponieważ nie potrafi sama bez mamy o niczym zadecydować. A wierz mi, że jestem dobrym dowodem na to, iż osoba z niepełnosprawnością fizyczną może podejmować świetne decyzje. Samodzielnie!
Jak parasol ochronny funkcjonuje w praktyce? Posłuchajcie na konkretnym przykładzie. Mężczyzna z porażeniem mózgowym zamieścił w internecie ogłoszenie, że poszukuje pracy. Wielu ludzi stara się mu w tym pomóc. W międzyczasie pojawiła się agencja PR-owa „Leżę i pracuję”, agencja stworzona by zapewnić zatrudnienie dla osób z niepełnosprawnościami I ta agencja została polecona temu człowiekowi poszukującemu pracy, w wiadomości wysłanej na numer telefonu podany w CV. Efekt? Zanim ów człowiek zdołał się o tym dowiedzieć pojawiła się w roli głównej jego mamcia-niedźwiedzica, która zadzwoniła do osoby polecającej ogłoszenie i skrytykowała, nakrzyczała za to co przysyła, “jakieś agencje, które tylko wyzyskują takich jak Jej syn, że tylko żerują na takich jak On i że sobie nie życzy więcej akcji tego typu”. W konsekwencji osoba chętna do pomocy została skutecznie do niej zniechęcona i przez myśl jej już nie przejdzie by temu człowiekowi podesłać jakąś ofertę aby nie narażać się na niepotrzebny stres. Pozostał niesmak i pytanie: Ile już mamcia swoją nadgorliwością zraziła osób, które chciały Mu pomóc i ile przez Nią stracił szans na usamodzielnienie się? Ech….
Mam głębokie przekonanie, że tego typu mamcia wyobraża sobie, że jak ona odejdzie z tego świata to jej dziecko zostanie złożone do trumny obok niej na siłę.
Tak tak, Drogie Mamy, nie macie pojęcia jaką krzywdę potraficie swoją nadopiekuńczością wyrządzić. Oczywiście nie namawiam Was do porzucenia swoich dzieci, jednak powinnyście dopuścić do myśli i uwierzyć w to, że można Was zastąpić. Zaufajcie mi, wiem co mówię. Jeśli na to pozwolicie to szybko okaże się, że nie tylko będzie wam lżej w życiu, ale i na duszy.
Drogie Mamy, pozwólcie na samodzielność swoim dzieciom, oczywiście na miarę ich możliwości, wszyscy będą szczęśliwsi. Pozwólcie sparzyć się miłością, pozwólcie doświadczać wszystkiego co możliwe, nie trzymajcie pod swoimi potężnymi, tłamszącymi skrzydłami, bo gdy Was zabraknie, Wasze dziecko zostanie rzucone na głęboką wodę. Być może wówczas na zbyt głęboką, bo nie tylko straci matkę, ale i swoją jedyną opiekunkę. I nie dość, że będzie musiało radzić sobie z brakiem Ciebie jako najbliższej osoby, to dojdzie konieczność by ktoś się nim zajął.
Więc rekomenduję abyście zwyczajnie dawały szansę osobom trzecim zajmować się swoimi dziećmi. Gwarantuje Wam, że wszyscy na tym skorzystają. Tak jak ja korzystam na braku nadopiekuńczości ze strony Mamy, tak i sama Mama korzysta z tego i widzi ogromną ilość plusów tego, że pozwalała mi doświadczać różnych dziedzin życia już od najmłodszych lat.