Zbliża się koniec roku, robimy więc podsumowania, zastanawiając się co się nam udało a co nie udało osiągnąć z zamierzonych celów.
Robimy plany i postanowienia na Nowy Rok, robimy listy z tym co chcemy zmienić, co osiągnąć.
Chcemy wdrożyć zmiany na wielu płaszczyznach. Więcej się ruszać, mniej jeść, rzucić jakieś złe nawyki, z kimś się pogodzić, z kimś rozstać.
Od Nowego Roku wszystko się zmieni! Takie założenia ma większość z nas.
Nadchodzi Nowy Rok – nowe czasy. Pierwszego stycznia jeszcze nie wprowadzamy zmian bo jesteśmy zbyt zmęczeni po sylwestrowej nocy. Drugiego stycznia obwieszczamy wszystkim dookoła o naszych zmianach, planach na bycie lepszym w każdej dziedzinie życia, licząc, że pomoże nam to w osiągnięciu celów. Mija 15-stego stycznia troszkę miękniemy, w lutym stwierdzamy, że nas to ciut przerosło, a już w marcu mówimy, że nie po to żyjemy by sobie wszystko odmawiać… i wracamy do stanu sprzed Sylwestra.
W maju postanawiamy „coś” z sobą zrobić (w końcu tuż tuż lato), i od nowa dieta, treningi, nie zapominamy również o tym mówić, ponownie obwieszczamy światu o wielkich zmianach w naszym życiu. Przychodzi czerwiec i zaczynamy się na siebie złościć, że zbyt późno zabraliśmy się za siebie, że oponka jaka była taka jest tylko gorzej ukryć 😀 … i znów wracamy do poprzedniego stanu, mówiąc “kiedyś, pewnego dnia, od przyszłego tygodnia, miesiąca, roku, a na pewno do następnych wakacji się to zmieni…” Znasz to? Ja doskonale. Chciałem wielu zmian od razu i na wielu płaszczyznach i przyznam się, że często dawałem dupy. I nie bardzo rozumiałem co jest nie tak. Jestem przecież wystarczająco uparty. Tylko że w tym wszystkim nie chodzi o upartość. czy o mówienie wokoło o zmianach. Nie chodzi o bycie “bohaterem”, któremu po kilku miesiącach nie wychodzi. Chodzi tu o uświadomienie sobie, że nasz każdy wybór, wybór dokonywany każdego dnia jest ogromnie ważny. Chodzi tu o patrzenie długodystansowe, zadawanie sobie pytań “co jest dla mnie dobre, a co jest dla mnie lepsze”. Musimy wiedzieć co chcemy osiągnąć, musimy określić stan ducha, ciała, konta itd., i to w jakim stanie ma się on znajdować. Ale nie już teraz,za tydzień czy miesiąc, bo nic nie przychodzi łatwo, szybko i nie będzie wiecznie trwać. Coś, co przychodzi łatwą, szybką drogą tak samo łatwo i szybko odchodzi, a tylko wypracowane nawyki zostają na zawsze.
Systematyczność jest bardzo potrzebna. Jeżeli raz odpuścisz, zrobisz to kolejny raz, a potem kolejny i kolejny i… koniec, przepadłeś. Znam to ze swojego doświadczenia, nie wysysam tego z palca. Wciąż mam wiele złych nawyków, które chcę zmienić tylko teraz staram się robić to mądrze. Skupiam się na jednej zmianie w sobie, a nie kilku naraz. Gdy wypracuję już jeden nawyk i staje się on niczym oddychanie zabieram się i niweluję kolejną rzecz, która szkodzi mi samemu lub mojemu otoczeniu.
Nie rób wielu postanowień, bo nie dasz rady. Siła woli zostanie bardzo szybko wyczerpana, szybko stracisz motywację, zapał i przestaniesz wierzyć w siebie.
Zabierz się za jedną, najbardziej istotną rzecz, skieruj na nią całą energię, daj sobie czas by weszło Ci to w nawyk i za jakiś czas zobaczysz. Rezultaty pojawią się z dnia na dzień!
Na koniec przytoczę Ci zasadę 3×10
Przykład numer jeden
Jeżeli będę jadł hamburgery codziennie przez 10 dni, czy bardzo przytyję? Trochę, niewiele, może wcale, zależy od trybu życia. Ale jeżeli będę jadł hamburgery codziennie przez 10 miesięcy, czy przytyję? Na 100%, czy osłabienie moja kondycja? Na 100%. Czy będzie to ze dla mojego zdrowia? Oczywiście! A teraz zadaj sobie pytanie co będzie jeżeli przez 10 lat będziesz odżywiać się w taki sposób. Nadwaga, otłuszczenie organów, obciążenie stawów, spadek samooceny, frustracja, nic pozytywnego.
Przykład numer dwa
Zaczynam naukę języka. Raz dziennie poświęcam temu pół godziny, czy za 10 dni będę umiał obcy język? Niewiele, może wcale. Po 10 miesiącach? Będę już mógł czytać łatwe czasopisma i oglądać sitcomy. A gdy będę uczył się 10 lat? Będę mógł nie tylko czytać fachową lekturę, co spowoduje że będę mógł poszerzać o wiele szybciej swoje zainteresowania, będę mógł zdobywać dodatkowe kontakty, a w najgorszym wypadku będę mógł przekazywać swoją wiedzę innym, co przełoży się na realne zyski. A to tylko 30 minut dziennie, które przez 3600 dni daje 1800 godzin!
Taadaam.
Więc na ten Nowy Rok życzę Ci przede wszystkim systematyczności oraz cierpliwości.
Pamiętaj, nie od razu Kraków zbudowano 🙂