DLACZEGO NIE LUBIĘ NIEPEŁNOSPRAWNYCH

Cześć!

Nie wiem jak Ty, ale ja nie przepadam za niepełnosprawnymi, zwłaszcza ruchowo.

Tak, sam jestem na wózku, wiem o tym. Mimo to nie lubię ani słuchać ani czytać jak to źle być niepełnosprawnym. Faktem jest, że nikt nie chce żyć z niepełnosprawnością (tak mi się przynajmniej wydaje), ale tak już jest na świecie, że kontrasty muszą być tzn są grubi by byli szczupli, są biedni by byli bogaci, są wysocy by byli niscy i tak samo jest z niepełnosprawnymi, są kontrastem dla sprawnych, a może i odwrotnie?  Tak czy inaczej jedni nie istnieliby bez drugich. Mam nadzieję, że rozumiesz co mam na myśli i nie będę czytał komentarzy typu “jak to?! Przecież zdrowi będą istnieć bez chorych!” – Jasne, będą, tylko nikt nie będzie nazywał ich zdrowymi :)) Im szybciej zrozumiemy, że kontrast być musi tym będzie łatwiej. (Więc żeby ten kontrast istniał to ja jestem przystojny, hihi)  OK, wracając do tematu, nigdy nie mogę zrozumieć co komuś daje permanentne narzekanie, kurde wszystkim jest w pewnym stopniu ciężko, ale nie! Niepełnosprawnym jest najciężej! Spotykasz osobę na wózku, pytasz “co u Ciebie?” …i się zaczyna. U lekarza kolejki, krawężniki za wysokie, wszędzie schody, renta za niska, tu go/ją, tam go/ją boli, po siedmiu minutach ma się dość. Zaczynasz żałować, że zapytałeś. A zapytaj go/ją czy robi coś w tym kierunku by było lepiej, no to wtedy ku**a foch! Całe szczęście bez tak zwanego “przytupu” bo nie ma takiej możliwości (choć oczywiście są niektórzy co to potrafią). Obraza na całego, bo jak to? Żeby od chorego czegoś wymagać? On ma mieć wszystko podane na tacy pod nos, a i tak powie, że chu**we ? Wszystko jest źle! ! A do tego dochodzą jeszcze inne frustracje,- że nie ma znajomych, że ogólnie ludzie od niego/niej stronią (na pewno to kwestia dyskryminacji, tiaaa), a nie zdaje sobie sprawy, że największym problemem nie jest jego/jej niepełnosprawność tylko właśnie charakter, ale tego też nie wolno powiedzieć. 

Między innymi dlatego właśnie nie przepadam za niepełnosprawnymi. Jasne, znaczna grupa próbuje żyć normalnie i nie zatruwa świata innym tylko ciśnie do przodu! Są też tacy, którzy chcą i realnie walczą o zmiany na lepsze, choć w mniejszości. Przykładowo jest akcja w internecie typu “robimy pikietę, walczymy o swoje prawa!” Sypią się lajki, słowa uznania, wiara, że w końcu będzie zmiana. I  nadchodzi dzień, w którym potrzeba tych wiecznych narzekaczy, jest nadzieja, że będą mówić o swoich problemach, i wiecie co wtedy? Pojawia się garstka osób. 

Wstyd mi, po prostu zwyczajny wstyd.

Więc proszę, zamiast narzekać, angażujcie się w Wasze sprawy!

A Wy, którzy spotykacie notorycznych narzekaczy (w sumie niezależnie od niepełnosprawności, to dość uniwersalne zjawisko), zadawajcie im proste pytanie, czy robią coś aby swoją sytuację zmienić. Działa mega uświadamiająco!

Do następnego razu!